sobota, 29 września 2012

Jak MEN oblał klasówkę w gimnazjum, czyli wielbłąd na stronie www

Strona Ministerstwa Edukacji Narodowej uraczyła nas danymi statystycznymi określającymi zmiany w kilku obszarach edukacji na przestrzeni lat 2005-2012. W serwisie internetowym www.men.gov.pl, w temacie Oświata w liczbach można zobaczyć oryginalne grafiki, jednak ja pozwolę je sobie tutaj zacytować.

Skupię się na trzech z czterech "statystycznie" przedstawionych tam obszarów: liczbie uczniów, liczbie nauczycieli i  nakładach na edukację. Dlaczego użyłem cudzysłowu? Mam nadzieję, że uda mi się to za chwilę dobrze wyjaśnić. Przyjrzyjmy się trzem grafikom obrazującym sytuację w wymienionych obszarach:




W pierwszym momencie narzuca się mniej więcej taki opis przedstawionej rzeczywistości: "mimo ogromnego problemu z niżem demograficznym i szkół świecących pustkami, MEN robi wszystko, aby liczba nauczycieli była bardzo wysoka, a pomoc dla samorządów rosła w tempie sprintera".

Jako, że od współczesnego człowieka wymaga się czytania ze zrozumieniem, zacząłem "czytać" dane i wykresy. W pierwszej chwili poczułem niepokój, że coś tu nie gra, a następnie zażenowanie, bo szybko wyłapałem podstawowe błędy we wszystkich tych kolorowych grafikach.

Żeby jaskrawiej przedstawić problem z wykresami pokusiłem się o przygotowanie w arkuszu kalkulacyjnym prawidłowych wykresów, które choć nie są porywające graficznie, to przynajmniej nie są przekłamane.




Według mnie dopiero powyższe wykresy "opowiadają" prawdziwą historię na temat niżu, rzekomo minimalnych zwolnień wśród nauczycieli i gigantycznych nakładów na edukację.

Skąd te rozbieżności? Wydaje się, że są dwie możliwości: albo ktoś w MEN nie zna się na graficznym przedstawianiu zależności liczbowych, albo ktoś wierzy, że ciemny lud to kupi. Każdy może sobie wybrać własną ścieżkę oceny, ja nawet nie wiem, w co wolę wierzyć. Jedno jest pewne – żaden program do analizy danych nie mógł wygenerować tak nieproporcjonalnych słupków i zapewne są one wykonane przez grafika. Gdyby chociaż podjął on próbę wrysowania osi pionowej, od razu zauważyłby jakiś problem. No chyba, że takiej próby nie było...

W każdym razie zadanie narysowania wykresu do tego typu danych powinno być w zasięgu każdego gimnazjalisty, stąd w wykonaniu osoby dorosłej (jak mniemam również wykształconej) to nie jest już błąd, to jest wielbłąd. Ciekawe czy i kiedy Pani Minister, z wykształcenia matematyczka, się w tym wszystkim zorientuje. Czas start!

2 komentarze:

  1. Ale problem;) Przemszy chyba nie zauważył, że chodzi o uwypuklenie trendu i wszystkie wartości są podane, jak trzeba. Ale napracował się setnie nad komentarzem. Chwalić się powinno taką gorliwość;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Problem w tym, że do pokazania trendu wystarczyłoby podanie samych wartości. MEN poszedł dalej i chciał pokazać dynamikę zmian, która w moim przekonaniu jest dość kreatywnie dopasowana.

    Spróbuj wyobrazić sobie wykres o wysokości 1 na tych wszystkich wykresach. Moja wyobraźnia się przy tym ćwiczeniu nieco zniekształca ;-)

    OdpowiedzUsuń